Sukcesja - proces czy moment?
Rozmowa z Mieczysławem Krysińskim, założycielem firmy Kristech technika otworowa.

Szacuje   się, że problem sukcesji dotyczy i będzie dotyczył wielu   przedsiębiorstw w Polsce, bowiem według danych aż 36% to biznesy   rodzinne. Wyzwanie dotyczy nie tylko dużych firm, ale również tych   mniejszych. Rozmawiamy z Mieczysławem Krysińskim, który 25 lat temu   zajął się stolarką otworową. Dziś salon KRISTECH z Tupadł koło   Inowrocławia to miejsce docenione przez inwestorów. O procesie sukcesji   rozmawiamy z seniorem.
| 
 | 
Patrycja Haremska: Prowadził Pan rodzinną firmę wraz z   Synem. Z jednej strony biznes rodzinny jest oparty na silnych   fundamentach, ale zapewne w trakcie wspólnego działania pojawiły się też   wyzwania. Jak wygląda ścieżka komunikacji w codziennej pracy? 
Mieczysław   Krysiński: Z synem Waldemarem prowadzimy firmę wspólnie od prawie 22   lat. W tamtym momencie startowaliśmy z zupełnie innymi doświadczeniami –   ja byłem już dojrzałym człowiekiem, przechodzącym na emeryturę   nauczycielską, a syn dopiero co po maturze, wyrażał jednak chęć pracy z   ojcem. Dla mnie sytuacja była nieco prostsza – miałem doświadczenie   biznesowe, bo przez prawie 18 lat prowadziłem rodzinne małe ogrodnictwo.   Przygoda ze stolarką otworową rozpoczęła się w 1993 roku, pracując   zawodowo założyłem działalność gospodarczą montując w Inowrocławiu   żaluzje i rolety materiałowe. Po ukończeniu szkoły średniej, w 1997   roku, dołączył do mnie syn Waldemar i tak zostało do dzisiaj. Od pewnego   czasu zarządzamy firmą już w innych rolach – syn zarządza salonem   stolarki, ja wspieram, kiedy syn potrzebuje pomocy czy po prostu porady.   Wyzwań w tym czasie było sporo, ale przyświecał nam jeden cel -  wspólna  konsekwentna praca na rzecz rozwoju firmy. W trudniejszych  chwilach,  kiedy np. mieliśmy odmienne zdanie w danej kwestii, nigdy nie   zapominaliśmy o uprzejmości i szacunku, co również uważam za klucz do   sukcesu. Od samego początku w dobrych i złych chwilach nigdy nie   zabrakło na początek dnia „Dzień dobry”, a na koniec „Do jutra”. W   zasadzie nie było między nami złośliwości i złej woli, tak jest do dziś -   pomimo różnic zdań, pomysłów, komunikacja między nami nigdy nie  została  przerwana, a przecież żyjemy z rodzinami w jednej „zagrodzie”.  Patrząc z  perspektywy tylu lat wydaje się to niemożliwe, a jednak tak  jest i  widać tego efekty w postaci świetnie prosperującego salonu  KRISTECH. 
Patrycja  Haremska: Zmiany pokoleniowe są  nieuchronne i wiążą się również ze  zmianą podejścia i myślenia o  dzisiejszej sprzedaży i tworzeniu lejka  sprzedażowego. Jak udaje się  połączyć tradycyjne podejście do sprzedaży  stolarki otworowej w salonie  z nowoczesnymi metodami – chociażby  działaniami na portalach  społecznościowych? 
Mieczysław  Krysiński: Każda droga  dobra, która prowadzi do celu. Są klienci, którzy  wolą tradycyjne  metody obsługi klienta, do tej grupy należy starsza  ‘’młodzież’’,  natomiast młodsze pokolenie chce korzystać z nowoczesnych  rozwiązań,  najpierw przygotowuje się w domu z rodziną do dyskusji,  wykorzystując  portale społecznościowe i dostępne źródła informacji o  produkcie, a  następnie udaje się do innowacyjnego salonu stolarki  Krishome. Wniosek  jest prosty - handlowiec w salonie ma wyzwanie, żeby  sprostać  klientowi. Moim zdaniem trzeba mieć wyczucie i wiedzę, a  najlepiej  łączyć różne metody, żeby osiągnąć cel i zdobyć klienta.
Patrycja   Haremska: O sukcesji sporo się w Polsce mówi. Z danych wynika, że aż  36  procent firm w naszym kraju to zespoły rodzinne. Traktują Pan tę  zmianę  jako moment, w którym następne pokolenie przejmuje dziedzictwo  czy jako  proces, który jest rozłożony w czasie?
Mieczysław   Krysiński: Mam już sporo lat, ale według mnie jest to proces rozłożony  w  czasie. O dziedzictwie możemy mówić, kiedy biznes jest przekazywany  na  kolejne już pokolenie. Nasze przedsiębiorstwo skutecznie funkcjonuje  już  26 rok, czyli jesteśmy na początku procesu tworzenia zespołu   rodzinnego, który może w przyszłości tworzyć pewne dziedzictwo, jeśli   będą chętni kontynuować ten proces, bo przecież to są długie lata,   bardzo długie lata trwania, cierpliwości, konsekwencji i solidnej pracy.   W pewnym momencie zaczynamy postrzegać, że nadchodzi czas przekazania   firmy, w naszym przypadku synowi Waldemarowi. U nas to przebiegło w   sposób nietypowy, bo syn przeprowadził audyt w firmie w wyniku, którego   stwierdzono dwuwładzę. Syn jest bardzo ambitny i chciał przejąć   zarządzanie i tak właśnie się stało. Senior ustąpił i ograniczył się do   roli obserwatora i wspiera we wskazanych przez zarządzającego pracach   firmy. Powiem krótko: wskazana jest dobra wola z dwóch stron, bo wyzwań   jest sporo. Dużo się mówi o sukcesji, ale nie porusza się wcale      problemu zapewnienia godnego zabezpieczenia seniorom, bo nie lubię   używać słowa „starość”, to również jeden z problemów związanych z   przekazaniem biznesu na ramiona młodszych pokoleń.             
Patrycja   Haremska: Jak przygotować swoje dzieci do sukcesji? W jaki sposób Pan,   Panie Mieczysławie przekazuje swoją wiedzę i ogromne doświadczenie w   branży Synom?                             
Mieczysław   Krysiński: Pyta mnie Pani jak przygotować dzieci do sukcesji? Jest to   proces bardzo złożony, bo rozmawiając z młodzieżą - poza moimi dziećmi,   spostrzegam, że widzi ona łatwe, dobre życie, piękne i szybkie  samochody  oraz krótki dzień pracy. Rzeczywistość jest brutalna i  dlatego następcy  w procesie sukcesji szybko się załamują, pomimo, że  odziedziczają  biznes po rodzicach. Najważniejszym celem, w  przygotowaniu następców do  przejmowania firmy, jest nauczyć dziecko  szacunku do pracy i ludzi,  pieniędzy. Uważam, że ważne jest  wykształcenie, niekoniecznie  kierunkowe. Wzorem dla dzieci powinni być  rodzice, którzy muszą  rozmawiać, być inspiracją, z której dzieci  samoistnie chcą czerpać.  Młody człowiek musi być dobrze przygotowany do  życia, a nie wymusza na  rodzicach, że mu się wszystko należy. Dziś  mogę powiedzieć, że jestem  dumny z przygotowania do życia czterech  swoich synów, z których dwoje  prowadzi firmy z branży: Karol   -  KRISPOL   i Waldemar – KRISTECH, po  wyższych studiach z tytułami.  Pozostałych dwoje ukończyło studia  uniwersyteckie z informatyki i w tym  zawodzie pracuje. Swoją wiedzę i  zdobyte doświadczenie przekazuję  synom podczas rozmów rodzinnych,  towarzyskich, często telefonicznych.  Siłą rzeczy najczęściej rozmawiam z  Waldemarem, bo nas głównie dotyczy  problem sukcesji w całej  rozciągłości.
Patrycja  Haremska: Wielu przedsiębiorców  boryka się z wyzwaniem polegającym na  braku następnego pokolenia, które  jest zainteresowane kontynuowaniem  biznesu. Jak zaszczepić w dzieciach  pasję do swojej branży, Panie  Mieczysławie?
 Mieczysław  Krysiński: Na Pani pytanie  nasuwa mi się krótka odpowiedź, że w którymś  momencie wychowania  dzieci, rodzice popełnili błąd, ale zdaję sobie  sprawę, że to nie taka  prosta sprawa.
Trudno też komuś doradzać, jak  ma przygotowywać  przyszłego następcę. Dzieci często nie zwracają uwagi  na majątki  rodziców czy firmy, które mogą odziedziczyć - są bardzo  ambitne i  często chcą same dochodzić do tego co osiągnęli rodzice, a  często  rodzicom wydaje się to niemożliwe. Jak już wspomniałem, w naszej   rodzinie najważniejszym celem było zdobycie zawodu przez synów, stąd   żaden nie kończył liceum ogólnokształcącego, tylko szkoły średnie   zawodowe, w których już uczyli się praktycznego działania i szacunku do   pracy. Często się mówi, że najpierw „ogólniak’’, bo młodzież nie   dostanie się na studia, bzdura. Nasi synowie wszyscy ukończyli porządne,   5-letnie, państwowe uczelnie. Naszym zdaniem jako rodziców, zawsze   celem była nauka, a ja jako ojciec uczyłem ich solidnej pracy,   konsekwencji w działaniu, wzajemnego szacunku. Pragnę dodać, że często   nie było łatwo, ale nasz cel jako rodziców został osiągnięty i jesteśmy z   tego dumni, to jest nasz największy życiowy sukces. Wszystkie inne   dobra są do zdobycia, ale dzieci porządnie przygotowanych do życia i   gotowych do przejęcia firmy się nie kupi. Pewnie w tym momencie wielu   rodziców zaczyna myśleć, że ma firmę, dorosłe i wykształcone dzieci i   ktoś musi firmę odziedziczyć, a oni tego nie chcą, warto wtedy   przeanalizować, dlaczego tak się dzieje.               
                                                                                                                                                                                    
Patrycja Haremska: KRISTECH jest przykładem biznesu, w   którym innowacyjne podejście do biznesu spotyka się z tradycyjnymi   wartościami. Czy uważa Pan, że to klucz do sukcesu?
Mieczysław   Krysiński: Muszę potwierdzić, że ma Pani rację, ale się zastanawiam   skąd to Pani wiedziała? ???? Od samego początku istnienia firmy   wytyczyliśmy sobie cel i postanowiliśmy, że nie oglądamy się na   konkurencję, wyznaczamy własny wizerunek firmy, którą chcemy stworzyć.   To były początki tego biznesu w Polsce. Tradycyjne wartości rodzinne   kojarzą mi się z wzajemnym szacunkiem do drugiego człowieka. Nasza   innowacyjność zawsze była przykładem dla innych, a polegała na   stworzeniu Biura Obsługi klienta, korzystaniu ze środków Agencji   Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w ramach Tworzenia i Rozwoju   Mikroprzedsiębiorstw. Innowacyjność to również dwukrotne zdobycie w 2007   i 2008 r. certyfikatu ‘’Przedsiębiorstwo Fair Play’’ i wiele innych   przedsięwzięć, których nie sposób tu wymienić. Bez wątpienia o naszej   pozycji na lokalnym rynku zadecydował też fakt, iż byliśmy pierwszym   salonem firmowym KRISPOL, to my byliśmy przykładem dla innych. Podczas   jednej z rozmów z synem padło pytanie: „Tato, dlaczego tak nam dobrze   idzie?’’ Znałem odpowiedź na to pytanie, ale udawałem, że nie wiem. Syn   po krótkim zastanowieniu odpowiedział: ‘’Bo mamy do siebie bezgraniczne   zaufanie’’, które trwa ponad 20 lat. Wydaje mi się, że dla Syna jestem   wsparciem, które daje mu poczucie bezpieczeństwa w kontynuowaniu   zarządzania firmą oraz z dumą obserwuję rozwój salonu KRISHOME, którym   kieruje Waldemar. Reasumując, warto zadać sobie pytanie: czy biznes   potrzebuje tradycyjnych wartości? Jestem przekonany, że na fundamencie   wzajemnego zaufania i szacunku, nie tylko rosną rodziny, ale i silne   marki, a proces sukcesji jest wówczas efektywny i mało „bolesny” dla   wszystkich stron.

KRISPOL
press box
        
Przeczytaj również:
- Aluminium i akustyka - jak budować ciszę w hałaśliwym świecie?
- Tapetowanie na nowo - jak połączyć farbę i tapetę w jednym wnętrzu?
- Akcesoria dla dachówek ceramicznych swissporTON, które wpływają na jakość pokrycia dachu
- Nowe Warunki Techniczne pod nadzorem CBA. Eksperci alarmują: pominięto kluczowe dane oraz głos nauki
 
                     
                



