Ogrzewanie ścienne – najczęstsze mity


Ogrzewanie ścienne – najczęstsze mity
2017-04-07
Kto rozważał zamontowanie systemu ogrzewania ściennego w swoim domu, zetknął się pewnie z takimi problemami, jak skomplikowany montaż, awaryjność i powodowanie zabrudzeń lub mikrouszkodzeń w tynku, które zwykle przypisuje się ściennym układom grzewczym. Na ile bariery te są obecnie prawdziwe?

Ogrzewanie ścienne nie jest na świecie niczym nowym. Z dobrodziejstw systemów wykorzystujących do ogrzewania pomieszczeń specjalne kanały umieszczone w ścianach korzystano już 2,5 tys. lat temu. W Polsce system ten (łac. hypocaustum) został zastosowany po raz pierwszy przez Krzyżaków w Zamku w Malborku. Chociaż obecnie ogrzewanie ścienne montuje się w zupełnie inny sposób, idea pozostała ta sama – wykorzystać do ogrzania domu ciało stałe (w tym przypadku ścianę, mur), które, inaczej niż powietrze, ma większą zdolność akumulacji ciepła i jego naturalnej redystrybucji. Dawny system został dostosowany do naszych czasów – puste kanały w ścianach zastąpiły kable, rurki z wodą czy maty kapilarne. Wraz z nimi na rynku pojawiły się jednak nowe bolączki. Jak bowiem umieścić w ścianie rurki z wodą w taki sposób, aby nie kolidowały one z instalacją elektryczną? Jak uchronić się przed awariami związanymi z możliwymi wyciekami wody czy innymi zagrożeniami wynikającymi z bliskiego sąsiedztwa instalacji wodnej i elektrycznej? Jak nie narazić się na ryzyko zabrudzenia ścian oraz pęknięć w tynku wynikających z naprężeń termicznych? W znalezieniu odpowiedzi na te pytania pomaga nam ekspert – Patryk Nowakowski z firmy 3THERMO.

Wasze komentarze (0):

Artykuł nie posiada jeszcze komentarzy.


Dodaj Komentarz »


System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl

Montaż nie taki skomplikowany

- Do tej pory użytkownicy mieli do wyboru trzy formy płaszczyznowego ogrzewania ściennego, dostarczającego ciepło za pomocą: powietrza, wody lub energii elektrycznej. Z każdym z nim wiązały się większe lub mniejsze obostrzenia w zakresie montażu, doboru materiałów budowlanych oraz możliwości projektowychwyjaśnia Patryk Nowakowski. – W odniesieniu do montażu problemem było na przykład to, że zabierał on dużo czasu, ale również – że systemy wymagały odpowietrzenia oraz regulacji dodatkowych oporów, co z kolei przekraczało możliwości większości instalatorów. Zaistniała zatem potrzeba wynalezienia takiego rozwiązania, które zdjęłoby z fachowców ciężar skomplikowanego montażu. Odpowiedź pojawiła się w ubiegłym roku, gdy na polskim rynku zadebiutowało rozwiązanie zaprojektowane w taki sposób, aby maksymalnie ułatwić montaż i wyeliminować dotychczasowe wady. – Zamiast rurek, w ścianie można umieścić kilka ultracienkich radiatorów wykonanych z aluminium, które podłącza się do systemu centralnego ogrzewania. Każdy panel posiada odpowiednio dużą moc, ok 250 W, co bezpośrednio przekłada się na dobór liczby grzejników. Dla przykładu, aby ogrzać pokój 20 m2 wystarczy zamontować 4 grzejniki podtynkowe 3THERMO – wyjaśnia Patryk Nowakowski.

Wycieki, awarie

Innym problemem kojarzonym z dotychczasowymi formami ogrzewania ściennego są awarie, do których może dojść np. w wyniku wbijania gwoździa i przerwania instalacji. Prawdą jest, że gdy bezpośrednio pod tynkiem biegnie woda, ryzyko uszkodzenia systemu i wycieku jest bardzo duże. Mitem jest natomiast, że dotyczy to wszystkich systemów płaszczyznowych. – Zaletą radiatorowego układu płaszczyznowego jest fakt, że energia cieplna pobrana z instalacji c.o. rozprowadzana jest pod tynkiem „na sucho”. W tym przypadku wystarczy, że energia skumulowana w wodzie zostanie doprowadzona do dolnego kolektora, stąd przenoszona jest na radiator i z niego na ścianę. Przypadkowa ingerencja w radiator nie może spowodować wycieku i nie przerywa działania systemu grzewczego – mówi Patryk Nowakowski. A co z mikrouszkodzeniami w tynku, których tak często boją się użytkownicy?

Drobne pęknięcia

Powszechnie stosowane systemy płaszczyznowe (zarówno elektryczne, jak i wodne) są najlepszym sposobem regulowania temperatury w budynkach. Ich mocną stroną jest z pewnością bilansowanie strat ciepła w miejscu ich powstawania, z kolei słabszą – duże naprężenia w tynku i zjawiska elektrostatyczne. Obecnie na rynku pojawiły się już tynki niwelujące ten problem. Warto jednak pamiętać, że specjalny tynk, to też specjalna cena, tym bardziej, że w przypadku ogrzewań ściennych, warstwa tynku zazwyczaj przekracza 4 cm. Inaczej jest w przypadku 3THERMO, gdzie konstrukcja pozwala na zatopienie grzejnika zaledwie w 1-centymetrowej warstwie tynku, bez obaw o jego spękanie.

Więcej informacji: www.3thermo.com

Nadesłał:

Monika RB

Przeczytaj również: